
Imię: Koma
Rasa: Staffordshire Terrier
Płeć: Samica
Wiek: 12 lat
Kiedy pierwszy raz zobaczyłam Komę i jej opiekunkę, a mialo to miejsce na klatce schodowej u nich w bloku, sunia bardzo entuzjastycznie zaczęła się ze mną witać. Zauważyłam, że zamiast szelek ma obrożę, na której zawiesiła się stając na tylnich łapach. Koma w tamtym momencie ważyła 17 kg, a całe to obciążenie poszło na szyję.
W tej sytuacji, ja na dzień dobry, zamiast radosnego przywitania się z opiekunka (z psem się oczywiście przywitałam) poprosiłam ją o to, żeby zamieniła obrożę na szelki. Okazało się, że szelki wprawdzie są w domu, ale pies na tych szelkach chodzić nie lubi. Lubi nie lubi, dla ochrony jej zdrowia musiała szelki zacząć nosić, przy czym zaczęłyśmy trening odwrażliwiania oraz w bardzo krótkim czasie szelki zostały wymienione na takie, które były dla psa wygodne i odpowiednie. W tej chwili jedyną obrożę, jaką pies ewentualnie nosi to obroża przeciwpchelna.
Wiedziałam już z wywiadu telefonicznego, że pies ma zaburzenia neurologiczne oraz szereg dysfunkcji w obrębie kregosłupa i rdzenia kregowego.Objawiało się to m.in. drzeniem mięśni w każdej pozycji (od czasu do czasu), ruchami mimowolnymi głowy i zaburzeniami posturalnymi (utykanie, nierówny chód, przekrzywienie sylwetki – pies chcial odbarczyć bolące mięśnie i stawy). Na podstawie rezonansu lekarz weterynarii stwierdził, że psa może boleć, że trzeba mu podawać środki przeciwbólowe (zdecydował się na podawanie Gabapentyny) i zalecił rehabilitacje. Nie zwrócił zupełnie uwagi na to, że podstawową rzeczą, którą trzeba było zrobić natychmiast to przyzwyczaić psa do noszenia szelek, a nie obroży, aby nie pogłębiać urazów i zapobiec uszkodzeniu tkanek miękkich w obrębie szyi. W badaniu Andersa Hallgrena, przeprowadzonym na 400 psach, który opublikował w 1992 roku, nawet najmniejszy ucisk na szyję powoduję mniejsze lub większe uszkodzenia w obrębie tkanek miękkich. To powinno skłonić wszystkich opiekunów do rezygnacji z obroży i zastąpienia jej szelkami.
Leczenie:Pomimo stosowania się do zalecenia weterynarza i podawania Gabapentyny parę miesięcy przed naszym pierwszym spotkaniem, pies był wycofany, osowiały i dalej przejawiał oznaki bólowe, przy równoczesnym, ewidentnym osłabieniu mięśni. Przejawiało się to m.in. niechęcią do dłuższych spacerów i innych aktywności fizycznych. Weterynarz zrzucił to na wiek (wtedy Koma miała 10,5 lat) i nikt nie zastanawiał się z czego to wynika. Pamiętajmy, że istnieje silny związek pomiędzy zdrowiem psychicznym, a problemami behawioralnymi. Nawet u najłagodniejszego psa mogą się pojawić problemy behawioralne.W tym jakaś forma agresji lub autoagresji,związanej z dolegliwościami fizycznymi, w tym bólem. Widząc nieskuteczność działania podanych leków zastanowiłam się nad tym co można zrobić, żeby poprawić dobrostan psa oraz jakie suplementy można wprowadzić, żeby psu ulżyć w cierpieniu nie wyłączając leków zaordynowanych przez lekarza weterynarii.
Włączyłam suplementy m.in. olej CBD, chcąc sprawdzić czy w wypadku tego psa olej będzie miał znaczący wpływ na poprawę zdrowia fizycznego. Jako, że w międzyczasie w badaniach wyszedł nieco za duży poziom mocznika, włączyłam również preparat (symbiotyk), który poprawia skład mikroflory jelitowej równocześnie zmniejsząjąc ilość mocznika w organizmie.
Na dodatek okazało się, że pies przez całe życie jadł karmę tylko i wyłącznie suchą. Zaczęłam się o to dopytywać gdyż widziałam u psa objawy odwodnienia. W ramach eksperymentu, który mógłby unaocznić opiekunce co się dzieje z karmą suchą w przewodzie pokarmowym psa, poprosiłam ją żeby wzięła kilka chrupek tejże karmy suchej, zalała ją ciepłą wodą i zostawiła na noc żeby zobaczyć co z tej karmy zostanie rano. Pomimo tego, że była to karma super premium i rano kulki powiększyły sie raptem dwukrotnie (a nie sześciokrotnie jak inne karmy) w naczyniu widać było osad w tym osad tłusty, wskazujący na obecność gliceryny, która miała tę karmę dociążyć. Biorąc pod uwagę, że pies nie wypijał wystarczającej ilości wody i okresowo występowały u niego wymioty i biegunki, postanowiłyśmy wdrożyć z opiekunką całkowitą zmianę diety.Zmieniłyśmy na karmę mokrą, wysokomiesną, bez zbóż i bez produktów ubocznych pochodzenia zwierzęcego z dodatkiem gotowanych w domu warzyw. (Po 1.5 roku pies przeszedł całkiem na żywienie domowe, gotowane mięso i warzywa, z dodatkiem suplementów – tak, żeby psu niczego nie zabrakło).
Już sama zmiana diety spowodowała poprawę zdrowia fizycznego m.in. zmniejszyła się częstotliwość wymiotów, jak również tzw. “nieładnych kup”. Równoczesne wprowadzenie oleju CBD oraz symbiotyku zaskutowało poprawą wyglądu sierści, poprawą samopoczucia psa i dużym zmniejszeniem bólu oraz objawów neurologicznych. Pies ewidentnie czuł się lepiej, był bardziej chętny zarówno do dłuższych spacerów, jak i innych aktywności fizycznych. Był żywszy i bardziej pewny siebie.
Przed zmianą żywienia i wprowadzeniem suplementów, Koma nie należała do psów pobudliwych, a jednak wykazywała pewne cechy niepokoju i dyskomfortu, co najprawdopodobniej było związane z nadmiarem bodźców bólowych, na które w tym wypadku nie działała Gabapentyna. Dlatego w tym wypadku miałam wobec tego leku duże wątpliwości, szczególnie przy tak wysokich dawkach i przy stosowaniu go przez tak długi czas.
Lek podawany przez parę miesięcy nie pomógł na tyle żeby znacząco zmniejszyć ból i objawy neurologiczne. Alternatywą było wprowadzenie innego środka przeciwbólowego, przeciwzapalnego lub też zwiekszenie dawki dotychczas przyjmowanego leku. Po około 3 miesiącach stosowania oleju CBD i po konsultacji z zaprzyjaźnionym lekarzem weterynarii zaczęłyśmy zmniejszać dawkę Gabapentyny co nie miało negatywnych skutków (wręcz przeciwnie-zmniejszyła się wiotkość mięśni). W pewnym momencie Gabapentyna została wycofana całkowicie, a zostałyśmy przy oleju CBD, który w tym wypadku okazał się bardziej skuteczny niż leki konwencjonalne. To nie znaczy, że w pewnym momencie życia psa nie trzeba będzie znowu wprowadzić takich leków, ale na stan tu i teraz olej CBD jest wystarczający, a ponieważ nie ma skutków ubocznych (w przeciwieństwie do leków konwencjonalnych) jest w tym momencie lepszą alternatywą. Szczególnie, że poprawia kondycje nie tylko fizyczną, ale również psychiczną. Równolegle do wyżej wymienionych zmian były stosowane techniki odwrazliwiania zarówno fizycznego jak i psychicznego.
Objawy neurologiczne i inne, pomimo zmniejszenia częstotliwości występowania dalej były obecne, co zaczęło mnie na tyle zastanawiać, że poprosiłam opiekunkę o zbadanie ciśnienia krwi u psa (w badaniach krwi nie było wskazań do występowania powyższych objawów). Żaden weterynarz wcześniej nie zlecił takiego badania (u 10 letnia psa!). Jest to nieinwazyjne badanie diagnostyczne, które powinno być wykonywane rutynowo na wizycie u weterynarza szczególnie u starszych osobników. Okazało się, że pies ma nadciśnienie i w związku z tym konieczne było włączenie leków konwencjonalnych.
Synergiczne zastosowanie technik poprawy dobrostanu psa, żywienia, suplementacji oraz leków tradycjnych spowodowało olbrzymią zmianę zarówno fizyczną jak i psychiczną. Pies z 17 kg (bez odchudzania) schudł do 14 kg (co jest odpowiednią wagą dla tego psa). Zwiększyła się chęć aktywności przy równoczesnym wyciszeniu układu nerwowego. Pies jest bardziej radosny, skłonny do zabawy (stosownej do wieku i kondycji fizycznej). Zdecydowanie zmniejszyła się jego nerwowość, a zwiększyła się pewność siebie. Nastąpiła ogólna, duża poprawa jakości życia psa, co oczywiście ma przełożenie również na jakość życia opiekuna.
Po dwóch latach pozostaję w stałym kontakcie z opiekunką psa jak i z samym psem. Wszyscy mają się dobrze, a Koma cały czas jest psem na chilloucie 🙂